TC Spec Ial Pa Ges

30 lis 2010

"trasa" "promo" THE AMOR sie konczy PL

tak. jeszcze jeden krotki bardzo koncert i po tzw trasie.
co sie dzialo ostatnio:
lublin - padajace lessowe bloto za kielcami, dziwne twarze na przedwyborczych bilbordach (pan slon z wasami jak pudel, pan pronobis (urbi et orbi), generalnie atrocity exhibition jak polska dluga i szeroka, choc wybrac kogos trzeba i potrzebne itd), polska c, nawet chat goralskich po drodze zbyt malo. zdechly szczur na schodach robiacych za backstage (szybko na szczescie wyniesiony przez obsluge), koncert ladny, znowu w trio, duzo bialych lamp, bo dokupilem, smierc w bikini w najdluzszej dotychczasowej wersji, choc tekstu ciagle nie moge sobie przypomniec i inne doznania graniczne. amazonski sebastian buczek przybyl, w prezencie dal nowa ksiazke o pasozytach (jego projekt!) i pokazal prototyp prototypu instrumentu detego nad ktorym pracuje (ma miec nos i otwierajace sie usta!) potem smierc disko sounds pograli troche, potem tez dj zaiks, choc moze ma inna ksywke. parkowanie w bramie, zostawilem przez przypadek otwarte okno w aucie, ale na szczescie nic nie wlazlo, nie wpadlo, nie zabralo sie, rankiem ok. spalismy w mieszkaniu smierc disko, od razu wydalo mi sie, ze kanapa dziwna, rano okazalo sie, ze ta kanapa przybyla do lublina az z new jersey, rodzice renaty przywiezli wracajac do polski, i ze to nie byle co, bo spali na niej przed nami rozni ludzie, jeszcze w amerykanskich polonijnych czasach, miedzy innymi grechuta, niemen, kozidrak, lipko, mann i materna... szok, a nic mi sie nie snilo. polezelismy dluzej, zeby ta dosc absurdalna, intrygujaca, zabawna i mrozaca krew w zylach sytuacja sie nacieszyc.
warszawa - w drodze z lublina niewydane kawalki princa znalezione na takim jednym fajnym blogu, i nowe killing joke, ktore kopie, juz na miejscu walka z wjazdem na parking, podwojna, potem tradycyjne problemy z naglosnieniem, wazne, ze w koncu sie udalo odpalic i bylo jak nalezy. zagralismy bardzo funkowo, to dla mnie haslo tego wieczoru, mnie to cieszy, ze pojawia sie funk, coraz go wiecej, prince po drodze ma jakies znaczenie, ale tez nie do konca. na probie wisialy na scianach wielkie zdjecia z meksyku, ale musielismy je sciagnac, zeby marcin mogl na sciany wyswietlac obrazy. sklad 7 osob, wiec zabraklo tylko piotra. calkiem fajnie, no i ten funk, mimo ze scena mala i spadalismy z niej a ola nawet nie weszla, bo jej perkusja wieksza od sceny. chyba ladny koncert. maciek lisiecki, ktory widzial pare wczesniejszych koncertow powiedzial, ze ten byl "najbardziej wyrywajacy z krzesla". tylko ze jak ludzie w polsce raz siada, to siedza do konca, choc ci co nie siedli, zaczeli lekko tanczyc i podskakiwac. moze kiedys w koncu dotrze do publiki, ze jak siedza, to i oni, i my mamy sie slabiej. ale ok, jest i w tym wzgledzie coraz lepiej (choc niby coraz gorzej). po koncercie i w trakcie, nasz nowy kolega, wspollokator marcina yosuke demukai zrobil nam zdjecia (portretowe ujawnimy niebawem). potem dziwne warszawskie klimaty nocne, taksowki do tego stopnia rozchwytywane, ze pol godziny czekalem. no i parkingi strzezone to chyba najdrozsze w tej czesci galaktyki. nastepnego dnia duzo nicnierobienia w oczekiwaniu na wywiad dla radio 4, bananabox unplugged krotkie ale smieszne (koniecznie odpal video).
poznan - kisielice, ostatnio gralem tam chyba w 2004, zatem fajnie, ze jest jeszcze kilka klubow/miejsc, ktore istnieja od dawnych czasow az do dzis, to bardzo wazne jest. koncert - kontynuujemy funk-droge, ktora powoli wydaje sie zupelnie naturalna w naszym rozwoju, dla mnie, od srodka patrzac, staje sie coraz bardziej intrygujaca i wyplywa na powierzchnie. swiadczy to tez chyba o tym, ze zaczynamy sie naprawde zgrywac i to niezaleznie od tego, w jakim akurat gramy skladzie. dowolnie przesuwamy akcenty. no i ludzie zaczynaja tanczyc moze wlasnie dlatego, ze w koncu bez proszenia sama muzyka wyrywa ich z krzesel (choc o krzeslach jasno sie nie raz i wyzej wypowiedzialem), tutaj starszy przyklad, nieco, z katowic, i tutaj inny (przyklad naszego funku, nie krzesel). ciekawe, badamy kwestie dalej. a jajecznicy mozna posluchac w oryginalnej wersji sprzed miliona lat tututu. przed koncertem nagralismy video dla balconytv, wyemituja za jakis czas. droga powrotna - masakra, tak zwany nagly atak zimy i do domu jechalem 12 godzin, normalnie czas poznan-skoczow to okolo 7,5. teraz mroz tezeje. chce jechac do miami. pojade.

DZIEKI (i teraz przy uzyciu wielkich liter): Renata i Marcin / Smierc Disko Sounds (ju rul), Sebastian B (juju rulrul!), Krzysiek Piekarczyk (niezlomnosc!), ekipa OSiRu (inicjatywa!), Michal i Kisielice (oby tak dalej!), Yosuke (foto is foto!), przenocowywujacy nas, dobrzy ludzie, stewardessy i piloci. balconytv i radio Czworka, i inni.

sijusun.

ps
chyba nie pisalem, ze produkuje pierwsze nagrania zespolu Rozczyny, ktorego szefowa jest Ola Rzepka. sprawa juz mocno  zaawansowana i jest naprawde ciekawie. ejtisowo-najntisowy klawisz, akustyczne bebny i lekko zachrypniety wokal. all-girls-band. bede informowal, jak juz bedzie mozna uronic rabka tajemnej mnicy.

26 lis 2010

"TEHHA TEHHA ERT 2.0"


ja tego playera nie widze, a podobno tu powyzej on istnieje. mam starego kompa, stary system itd.
wiec jesli go widac i jesli dobrze dziala, to prosze ewentualnie o komentarze.
generalnie idzie o to, ze w MIK.ARCHIVES wlozylem kolejna od dawna niedostepna plyte dla waszej wiedzy i przyjemnosci. jest to "TEHHA TEHHA ERT 2.0" by MOŁR DRAMMAZ, ktora kazdy tzw fan TC powinien poznac. to byla pierwsza "piosenkowa plyta, w ktorej maczalismy palce, lata temu...

just check it or tell us if you see or not see this crazy player above.

link to archives site: 
http://mikmusikarchive.bandcamp.com/album/tehha-tehha-ert-20 

15 lis 2010

"Kontynent Albo" PL | ENG

new release on MIK.MUSIK.ARCHIVES
previously unreleased recordings by Molr Drammaz, which should be listened by every TC fan.

więcej słów schowanych na stronie płyty.

klucz! chleb!

11 lis 2010

Wywiad. PL | ENG

joux

wywiad, który uznaję za szczególny. dość długi, więc nie komentuję niczego tutaj. enjoy!
http://eramusicgarden.pl/polecamy,1488,wywiad_chcialbym_umrzec_na_scenie.html

|| 

this interview is in polish, but you can try some as always funny work with automatic translator, below fragment/example, leaving like it is done ("The Cupid" is my favourite part):
"I do not feel either a musician or visual artist or a poet, nor anyone else of that nature. I am a Kucharczykiem Wojtek, a person of many talents, not appreciated, seeking. I suspect misunderstood, even by the end of the closest associates. Often, as a result of flashes of the obvious frustration, the real komplejnerem, which narzekaczem enough. But also in this complaint is always something that, because even as I sleep, I work. For me, none of the things that I do not translate to another. All are interconnected. You know the intriguing word Gesamtkunstwerk? It's a good term, provided that part of the total work is myself, I am not separated from it. What can I say ... I want to die on stage, give their all.Oh, quite a dramatic ending of the interview came out, but that's just life, is a constant balance between brightness and darkness. I know now, although now that I prefer dark clothes, not exotic flowers, I think that all around me is clear that slowly, I achieve a balance. Sober, purify myself. Therefore, I would also speak about the painful side of the action. Moving to Mexico probably just started this process, dominoes began to topple, wiped his eyes. More and more I feel the need of "The Cupid" I want my heart was in the Latin fashion blood red and burning."

joux

8 lis 2010

MIK.MUSIK.ARCHIVES/ARCHIWUM STARTED PL | ENG

Wojciech Kucharczyk is the archive-keeper of (in)famous MIK.MUSIK.!. label (defunct since 2008).
And on public demand he started to make some very old or unavailable since ages recordings available. Some again, some for the first time ever.
You, Dear Music Fan, can get them on "name the price" basis here, with minimum at about 1eur per album usually:
As Bandcamp fellas in beautifull words say: "Immediate download of ... album in your choice of 320k mp3, FLAC, or just about any other format you could possibly desire". For your convinience. 
Two legendary albums available already:
"Ętno Tętno" by Mołr Drammaz (first "serious/professional" band established by Wojciech) from 1996.
and "Strange Gorzów Story" by the same band, live recordings, almost the whole show in it's past and present glory, from 1998!
both digitalized directly from original master-tapes by Wojciech himself.

make them yours!
next downloads will come frequently. 
_______________________


Wojciech Kucharczyk jest opiekunem archiwów wydawnictwa/kolektywu MIK.MUSIK.!. (zahibernowanego w 2008). Na życzenie Szanownej Publiczności zaczyna ujawniać niektóre stare lub od dawna nieosiągalne nagrania. Niektóre ukazywały się już kiedyś, inne ujrzą śwatło dzienne po raz pierwszy.
Drogi Słuchaczu, możesz je mieć na własność za dowolną cenę, aczkolwiek i zazwyczaj minimum ustalone za płytę wynosi jedno euro. Kwoty zebrane pozwolą utrzymać archiwa przy życiu, w niektórych wypadkach może nawet wspomogą jakiś charytatywny cel. Można też jedynie posłuchać, za zupełne darmo.
http://mikmusikarchive.bandcamp.com/ 
Dostępne będą w kilku formatach, w tym FLAC i OGG.
W tym momencie są już do załadowania:
Pierwsza płyta, a raczej kaseta MOŁR DRAMMAZ, wtedy jeszcze znani jako Bębniarze z kraju MOŁR http://mikmusikarchive.bandcamp.com/album/tno-t-tno z 1996 roku oraz koncertowa "Dziwna Gorzów Historia" tego samego zespołu z 1998 http://mikmusikarchive.bandcamp.com/album/strange-gorz-w-story-en-lijw-concerrt . Kolejne rarytasy będą upubliczniane w miarę systematycznie, polecamy śledzić http://twitter.com/THECOMPLAIN_ER


.!.

Wyrywaç z kontekstu / Decontextualize and others, mostly in PL

moze nie tak ostro jak w tytule, ale wyrywajac choc troche z kontekstu robi sie ciekawiej. kontekst sam w sobie i tak pozostaje, nie da sie go wyslac w obloki, tak juz jest na tym swiecie. na poczatku nie bylo slowa, tylko kontekst (aczkolwiek on mogl byc slowem).


t. Trans.
najlepszy z 4 chyba koncert w mozgu, nie boje sie slowa metafizyczny. tam zawsze jest jakos tak "inaczej" a energetycznie scena niezwykle wymagajaca, trzeba sie niezle nadzwigac, zeby zagrac co jest do zagrania.
trio rozumie sie bez wielu slow, jeszcze nie bez nich, ale to moze nastapic niebawem. kazdy zwrot w momencie mozliwy. zrobilismy nowa wersje bubune, jeszcze nieskonczona, ale jest zabawnie. pelno roznych fragmentow, ktore moglyby sie przemienic w osobne nowe kawalki. zrobilismy teoti wifi, tez jako forma otwarta. bylo troche momentow ze ludzie tanczyli, a w gorzowe byl zupelnie zabawny moment, ze ludzie tak jakby chcieli a nie mogli sie ruszyc, zamrozona przesterzen i czas, nie wiem czy doznalem czegos takiego wczesniej, mocne ;-) i po koncercie zadnych jamow, tak jakby wszyscy sie bali, haha, a jamy sa tam miejscowa tradycja. zatem wystapilismy w chwalebnym charakterze antytradycjonalistow (choc nie mam niczego przeciw tradycjom samym w sobie).

przygod roznych nie braklo. najwieksza to brak cieplej wody ciagnacy sie za nami caly czas. nie wiem jaki to ma byc rodzaj informacji. (nie ma wody, nie ma wody, NIE MA WODY)
w lodzi byla, ale potem juz nie. w aleksandrowie byl prysznic, w slabym stanie ale z lodem w kranie. mowie se - ok, jeden dzien tak dam rade. w bydg byla ciepla woda, ale podloga w prysznicu rozwalona i zeby nie zalac domu nie wolno korzystac. robi sie ostro. przy sali koncertowej byl przysznic "starej daty", wiec ryzykujac grzyba sie zdecydowalem, reszta nie. w gorzowie, przez to ze koty i alergia nie moglismy nocowac u nikogo z Kawalka, wiec Bla jakies mieszkanie od znajomego (dzieki Baniak!) znalazl puste i nieuzywane, i kurde tym razem problem z piecem i znowu nie ma cieplej wody. a dla mnie najgorsza rzecza w podrozy jest zimna woda w prysznicu, przestaje zyc, mnie to nie orzezwia ani budzi tylko na odwrot. w tym, hehe, kontekscie nie mam w sobie nic z Cejrowskiego. Stetyniestetytyty.
no nic, generalnie ciezko to opowiedziec, bo fakty sie laczyly rozne miedzy soba. to bylo niezwykle intenstywne 5 dni, ostatnio chyba cos na podobnej zasadzie dzialo sie w meksyku? tak? tak? a moze w ogole w czasach Molr Drammaz (lub moze to czasy Mołr Drammaz wrócily?!?!) ? szybko sie wszystko zmienia, ale ja za tym nadazam, nakrecam zmiany, pragne ich, rozjasniam przestrzen, zeby oswietlila ruchy. aha - biale swiatlo na koncertach sprawdza sie doskonale, dokupilem 2 nastepne lampy.

za ten karkolomny, pelen sukcesow i uniesien kawalek (tym razem nie Kulki tylko Drogi) serdeczne pozdrowienia dla: Marysi i Macieja oraz wszystkich zasluzonych @ Fabryka Sztuki w Lodzi, dla Tsara Poloza (KOZIDRAK! KOZI DRAG!), Bartka za wspolne placki, Swistaka za niezlomna postawe, pozytywizm, poludnie i piramidy, Fado-friks - glowy do gory! Artura Maćkowiaka - something like keep on rockin' (i za "nigdy bym nie sadzil, ze to takie energetyczne granie")! Magnat - jeszcze nie król, ale juz arystokrata. I co Król na to? he? Gorzów scena - nie dajcie sie zmarnowac!

w Playboyu napisano - "najlepsza odpowiedz na disco-punk i freak folk razem wziete. tak w przyblizeniu, projekt The Complainer jest bowiem calkiem niepowtarzalny". Podobaja mi sie slowa freak i przyblizenie, nie podoba slowo projekt.
A Jarek Szubrycht zrobil ze mna dzis wywiad, wyszedl strasznie powaznie, nie wiem, czy zostanie puszczony przez cenzure mediowego wydawcy. bede informowal.

Aha, czasopismo MI w podsumowaniu dekady napisalo o "rozowym albumie TC w podsumowaniu dekady 2000: "To jedyna plyta z Polski, jaka z duma mozna pokazac na swiatowej scenie kreatywnej muzyki pop". Ja tam sie nie chce narzucac, ale zostaly ostatnie sztuki do sprzedania, wznowienia na razie nie przewiduje. A jak zarobie, to moze nagram cos nowego. AA i jak juz bede mogl, to wrzuce jakies zdjecia, skany i inne itemy.



ruszly juz MIK.MUSIK.ARCHIVES. dam o tym osobnego posta.
http://mikmusikarchive.bandcamp.com/indexpage

jakby ktos mial jakis pomysl, niech wali smialo.

sorry, no english today. i don't feel any of english context tonite. yrros!


poza tym - nie oczekujcie od tego bloga specjalnej rzeczowosci, sensu, chronologii, systematycznosci, odpowiedzi na zadane pytania, lub niezadane, najlepiej nie oczekujcie niczego. kto wie, moze w ogole odwroce sie od internetu. zaczal mnie w niebywaly sposob nudzic. moze nie sam internet jako taki, ale sposoby jego wykorzystania. no i szczyce sie tym, ze nie mam prywatnego profila na fejsiku. jest profil zespolowy, ale ja nie maczam w nim palcow ani troche. za to wierze, ze moze powstac nowy underground, jakkolwiek to zwac. czas juz chyba najwyzszy. choc nie mnie to osadzac.
buziaki. w czolo.

a Tom Zé nagrał kolejna fantastyczna plyte, "Estudando a Bossa". chce miec na starosc taka kondycje i pomysly jak on.
najlepiej nabyc w calym boksie: 

.